08 grudnia 2024
KomentarzeKategoria: KomentarzeOpel Corsa – opinie?
asked 2 lata ago
Dotyczy: 1,3 CDTI ECOTEC 2006, 400 000 km Moje wrażenia. Auto prowadzi się całkiem przyjemnie. Fajnie skrojona, elegancka niczym rasowa kobieta. Mocnym akcentem w aucie jest silnik o niesamowitej wytrzymałości. Kiedy brałem już miała na koncie dwieście pięćdziesiąt tysięcy przejechanych kilometrów. Minęło kilka lat a ja dalej nią śmigam po swoich włościach. Na plus pojemność i małe zużycie paliwa. Kiedyś dla zabawy ścigałem się ze znajomymi. Los chciał, że zbyt mocno wjechałem w zakręt i mnie poniosło na wewnętrzną stronę drogi. Tak soczyście przyrżnąłem w drzewo, że cała przednia szyba zamieniła się w gniazdo olbrzymiego pająka. Mówię wam, po prostu gdyby to było inne auto, pewnie już bym się ścigał do bramy na górze. Moja Corsa to pojazd do misji specjalnych. Poduszka wystrzeliła natychmiast i uprzyjemniła mi wypadek. Miękko odbiłem się od puchatej poduchy i przez chwilę potrząchało mną na wszystkie strony. Później tak jak gdyby nigdy nic wyszedłem z autka i zobaczyłem, że największych obrażeń doznało liche drzewo, które przegrało walkę z moją blaszaną kochanką. Nie wymieniłbym auta za nic. Co jeszcze mogę powiedzieć? Podoba mi się to, ze mogę dostosować wysokość fotela kierowcy do swoich potrzeb. No i to wnętrze. Świetnie podświetlone. Wszelkie zegary elektroniczne, czujnik paliwa i inne pierdoły. Tak jak być powinno. Dodatkowo wyświetlacz, który pokazuje czas, temperaturę. W tej cenie ciężko o lepszy samochód. Jedna rzecz, bez klimy nie ruszaj w trasę. To powinien być standard w każdym wozie. Także nie dajcie sobie wcisną tego modelu bez dobrej klimy.

5 odpowiedzi
odpowiedział 2 lata temu
Klepałem ją już kilka razy. Odnawiany silnik 1.8, wymieniana skrzynia biegów, wstawione kilkukrotnie nowe klocki hamulcowe. Dosyć często prowadziłem renowacje i jestem trochę zawiedziony. W stosunku do auto-kierowca to ja okazałem się bardziej wytrzymały i cierpliwy na humory mojego samochodu. Jadę sobie jadę i nagle bez przyczyny zapalają się wszystkie kontrolki, że to brak paliwa, oleju i płynu do czyszczenia. Paranoja. Dla pewności nie gaszę silnika tylko sprawdzam prawdomówność podawanych informacji. I wiecie co? Moje auto to straszny kłamczuch, prawie jak żona. Nie ważne ile włożę w nią pieniędzy, zawsze narzeka i miewa swoje nastroje. Karoseria to już wykapane lico mojej lubej. Kładę od h.. tapety, lakieruje z natchnieniem poety, a i i tak to bez znaczenia, bo takich rys nie da rady zakamuflować. Mimo, że autko nie powinno znaleźć się na liście najlepszych, najmniej awaryjnych, to mam pewien sentyment. Jest moje. Przejechałem już nim ponad 250 000 tysięcy kilometrów i wiem, że wpakuje w nią kolejne drobne. Dlaczego? Ma w sobie to coś. To na pewno nie jest silnik czy jakieś turbosprężarki. Po prostu. To tak jak z kobietą. Nie jest idealna, ale posiada coś czego żadna inna nie ma. Nie etykietuje swoich aut, a miałem już ich kilka, ale w tym przypadku mógłbym zrobić wyjątek. To auto ma duszę, od podwozia do dachu. I ten opływowy cudny kształt. Nie wymienię na żadne inne. A co do klimy, to fakt. Bez niej ani rusz w trasie. W okresie letnim tym bardziej.

odpowiedział 2 lata temu
Oj zawodzi Opelek. Wolałem Astrę. Nie rdzewiała, na wylocie szybka strzała. A tu, z ciężkim sercem muszę przyznać, że to jakieś nieporozumienie. Miałem nowa z salonu. Błyszczała aż ślinka ciekła. Gładziłem ją z większą ochotą niż kolana Marioli z liceum. Może dlatego, że tej drugiej za szybko odrastały. Mniejsza z tym. Zbyt często wysiadała elektronika i zadyszkę łapał silnik. O ile koszty naprawy nie są jakieś wygórowane, bo dosyć łatwo wykrywało się usterkę i wymieniało wadliwą cześć, to z kolei częstotliwość wizyt u mechanika to już jakiś koszmar. Co trzy lub cztery wpadałem do specjalistów. Robiłem to tak często, że z niektórymi z nich robiłem wypady na dziewczynki. Myślę, że to dosyć klarowne. Auto jest piękne, ale jego dusza spaczona. Wyraźnie tkwi w nim jakieś zło, bo z każdym kolejnym przeglądem coraz więcej wychodziło na jaw. Tak jakby wymagało ode mnie więcej uwagi. Po ostatniej naprawie rozrzadu i gnijącego podwozia, które wymieniłem na całkiem nowe, postanowiłem opchnąć moją skarbonkę. Sprawić jej nowego właściciela. Jak myślicie, udało się? Yhym, jasne. Raz to mnie nawet facet w pracy wyśmiał kiedy wspominał, że zbiera na samochód, a ja powiedziałem, że mam jedno na zbyciu w fajnej cenie. Usłyszał tylko nazwę i już zaczął mi współczuć i jednocześnie robić wyrzuty, że targnąłem się na swoje życie. Powiedziałem sobie, że muszę sprzedać jak najszybciej. Wystawiłem od groma ogłoszeń i czekałem na żyda. Przyszło kilku, obejrzało i nawet jeden był zainteresowany by zabrać je do nowo otwartego muzeum samochodów. Nie wytrzymałem tej obelgi. Od tej pory siedzi w garażu na wygnaniu.

odpowiedział 2 lata temu
Nie wiem czemu tak narzekacie. Może to wszystko zależy od tego z jakiej fabryki wypuszczana jest dana partia samochodów. Ja prawdopodobnie trafiłem na ten lepszy numerek. Swojego mam już od, hmm 4-5 lat. To kawał czasu jak na używane auto. Często używam, żyję ogólnie w rozjazdach. Nie mam zastrzeżeń. Miewałem chwile grozy, kiedy to dach zaczął przeciekać lub blok hamulcowy klinował koło na gazie. Kilka zabiegów i mechanik był wstanie przywrócić dawny czar Corsy. Poszukując idealnego samochodu możemy tracić wiele okazji na poznanie bardzo dobrych marek. I tak jest właśnie z Oplem. Dobra, nie można temu zaprzeczyć, że jest awaryjne, ale nie popadajmy w malkontenctwo. Każde auto po czasie wykaże jakieś usterki. Te mniej lub bardziej wkurzające. Nie popadajmy jednak w jakieś dramaty. Malkontenci z dala będą trzymać się od tej serii przez wzgląd na relatywnie mało pojemne silniki. Uważam jednak, że dla osób korzystających z auta przeważnie w miejskich kamaszach w zupełności wystarczy. Inna rzecz to duży hasał przy słyszalny przy przekraczaniu 100 km/h. Ok, ale kot by tylko tyle cisnął po mieście. Reasumując. Jeżeli chcesz sprawić sobie auto na dalsze trasy, to dobrze się zastanów bo może nie spełnić twoich oczekiwań. Z drugiej strony dla niedzielnych kierowców jak i osób, którym zależy przede wszystkim na wygodnym prowadzeniu auta, polecam właśnie te. Zwracajcie jednak uwagę na to, od kogo kupujecie. Bo co kierowca to inne traktowanie. Ważne by przy renowacjach nie używać zamienników i brać tylko oryginalne części. Droższe, ale ich żywotność jest o wiele dłuższa.

odpowiedział 2 lata temu
Jak na auto klasy budżetowej powiem, że warte tych pieniędzy. Ma wszystko to co powinno posiadać. Klimatyzacja, dobrze oświetlone zegary, czujki, wytrzymała karoseria (kilka lat i nie zauważyłem żadnej rdzy), wytrzymałe zawieszenie. Najważniejszy jest silnik. Ogromną zaletą samochodu jest jego oszczędność. Mało pije, jak na swój rocznik, a potrafi pokazać pazura. Silnik nie krzaczy, nie charczy. Ma całkiem dobre przyspieszenie. Nie sprawdzałem w ile sekund dociska do setki, ale to nie jest aż takie istotne. Kiedy prowadzę, wiem, że nic mnie nie zaskoczy. Cóż, wymieniałem już rozrząd, ale z tego co mi wiadomo jest to dosyć częsta wada we wszystkich autach. Przecież nie ma bezkolizyjnych samochodów. Wyobraźcie sobie, gdyby w dalszym ciągu stosowano łańcuchy lub zębatki. Masakra. Wymiana rozrządu to była by tylko kwestia czasu 10-20 tysięcy kilometrów i kolejne wydatki. Zdarzyły mi się wycieki oleju w okolicy osłony, ale jedna wizyta u mechanika i problem z głowy. Ważne by monitorować zdrowie autka. Niezależnie od wielkości problemu. Te najdrobniejsze, tak jak w przypadku rozrządu powodują okropne koszta naprawy. Wracając do modelu Opla, to wszystko zależy od tego czy mamy farta. To jest trochę loteria. Jeśli bierzemy nowe, to przez kilka lat nie powinno być żadnych problemów. Schody zaczynają się w momencie gdy decydujemy się na używkę, której wiek nie tak łatwo określić. Czasem nawet fachowiec może nie wyłapać wszystkich ukrytych wad.

odpowiedział 2 lata temu
Jeszcze za mało wyeksploatowałem, żeby moja opinia była ważna, ale będzie przynajmniej obiektywna. Na starcie silnik. Nie da się ukryć, powera może i nie posiada, ale kopie płynnie i bezawaryjnie. Nie zdarzyło mi się by gasił się na trasie. Powiem więcej, prowadzenie go sprawia mi wielką frajdę. Dosyć dobrze rozlokowane elementy timingów, liczników na desce rozdzielczej. Bywały problemy z podświetleniem prędkościomierza. Gasł i zapalał się, ale zawsze wskazywał rzeczywistą prędkość. Polecam wszystkim, którzy cenią sobie wygodę i bezpieczeństwo. Łączy w sobie elegancję i prostotę. Ma fajny kształt. Powiedziałbym, że niepowtarzalny. Bardzo charakterystyczny dla modeli Opla. Na rynku jest tego od groma. Zdarzają si ę modele wybrakowane bez klimy, ze standardowymi klockami hamulcowymi, które ścierają się szybciej niż jeansy na kolanach. Jednak ja stoję przy swoim. Podoba mi się, że nie jest lansowane na auto biznesowe. Zwykły samochód za ludzkie pieniądze. Pali tyle ile trzeba, dobrze wygląda i na mieście bez wstydu można się nim pokazać. Regulacja pionowa kierowcy to trochę mordęga, a rozrząd ma słabą osłonę między rozruchem a paskiem, to jednak w dalszym ciągu auto, które spełnia swoją rolę. W eksploatacji jest w miarę przystępne. Pali mniej od eleganckich merców i wątpliwej jakości fordów i to jest chyba najważniejsze. Jeśli ktoś nie lubi częstych wizyt u mechanika, niech lepiej sprawi sobie rower. Wiele osób mówi, że samochód to przyszłościowa inwestycja. Nie zgodzę się z tym. Zbyt szybko się starzeją. Lepiej zainwestować w auto, którego styl jest ponadczasowy.

Twoja odpowiedź

Polecane wpisy